Ten kolejny rok skautowy (już oficjalnie jako „12-stka”) postanowiliśmy rozpocząć z hukiem! Wybraliśmy się więc na biwak w Rudawy Janowickie…
18 września o godzinie 8.00 skauci (jeszcze trochę zaspani) zebrali się na Dworcu Głównym, by już po chwili okupować miejsca w pociągu Kolei Dolnośląskich. Droga minęła nam w miarę szybko, choć trzeba było pilnować skautów, by nie zjedli całego prowiantu zanim biwak na dobre się rozpocznie. O 10.21 znaleźliśmy się na naszej stacji docelowej, by już po chwili wyruszyć (w zastępach) na wyprawę.
Każdy zastęp szedł obraną przez siebie drogą. Jedni używali mapy, inni kompasu, byli też tacy którzy postanowili zaufać swojemu instynktowi i… trzeba było trochę dłużej na nich poczekać…
Trasy zastępów różniły się, więc w zależności od skauta, którego zapytacie, inną historię drogi usłyszycie. Jedni szli tak szybko, że nawet nie orientowali się, gdzie się znajdują. Inni natomiast, bardzo ostrożnie musieli przemykać przez las pełen wrednych trolli, śpiących olbrzymów, czy zdradzieckich mokradeł.
Trasę przemierzali duzi i mali, wysportowani i… ci trochę mniej, na własnych nogach, ale zdarzało się, że nie tylko…
Jednak finalnie, jako że wszystkie drogi prowadzą do … zamku Bolczów, spotkaliśmy się tam na wspólnym apelu, ognisku i świętowaniu!!! Okazało się bowiem, że dh Magda i dh Karol dokładnie tego dnia obchodzą swoją 11-stą rocznicę ślubu i (szaleni) postanowili upiec z tej okazji dla wszystkich rogaliki, a nawet wtargać je na górę, co biorąc pod uwagę ich ilość, było niezłym harcem.
Myślę, że wszyscy wrócili z tego biwaku ubogaceni o nowe doświadczenia i przygody, szczęśliwi, a z pewnością zmęczeni i brudni (choć w pociągu powrotnym o zmęczenie nikt by ich nie oskarżył). Ten kto nie był – niech żałuje i niech pamięta, żeby zapisać się na kolejny biwak.
xoxo
dh Daga