Jezus powiedział: „Co mówię wam w ciemności, powtarzajcie na świetle, a co słyszycie na ucho, rozgłaszajcie na dachach!” Mt 10,27

Dlatego od dzisiaj, zapraszamy Was do czegoś szczególnego! Pragniemy podzielić się tym, co działo się w izdebkach podczas Wielkiego Postu, kiedy wspólnie trwaliśmy w czytaniu Księgi Ezechiela. Każdego dnia w tym tygodniu będziemy przytaczać jedno/dwa świadectwa, które zostały napisane, jako owoc wielkopostnego zasłuchania (zaglądajcie tu codziennie). Przeczytajcie jak niezwykłe, często niespodziewane rzeczy zadziały się w tych dniach w życiu wielu osób. Budzi to ogromna wdzięczność i tęsknotę, by Bóg coraz mocniej zakorzeniał nas w swoim Słowie, by Ono zamieszkiwało w nas z całym swoim bogactwem.

Chwała Tobie Słowo Boże!!!

18 maja

  • Słowem z Księgi Ezechiela dzieliliśmy się w nietypowy sposób – modliliśmy się w domu i rozważaliśmy kolejne fragmenty, a później wysyłaliśmy pozostałym członkom diakonii to, co zostało nam w sercu. W ten sposób modlitwa jednej osoby mogła inspirować modlitwę drugiej, mimo że fizycznie byliśmy w innym miejscu. Księga Ezechiela, trudna i bardzo często dramatyczna, stała się dla nas księgą uwielbienia w codzienności i jedności (w domu i we wspólnocie). To tak jakby jedna sytuacja działa się w kilku miejscach w różnym czasie. Maile w pewnym stopniu napędzały moją osobistą i naszą wspólną domową modlitwę. Ale wyglądała ona trochę inaczej – te słowa grały w nas i zaczęliśmy układać do nich melodię, później ubierać ją w jakieś brzmienie tak, że powstała pieśń „Jesteś”. Po raz kolejny doświadczyłem tego, że Słowo Boże to Słowo Żywe. Każde z nas włożyło w tę pieśń coś innego, między innymi dlatego że to Słowo inaczej go dotykało, a w moim odczuciu powstało coś bardzo spójnego.

Marcin

17 maja

  • Mam na imię Anna. Zostałam poproszona o napisanie świadectwa na temat czytania Pisma Św.
    Biblia była w moim domu, ale nie było zwyczaju aby ją czytać. Nigdy nie czytałam Pisma Św. z wyjątkiem Wigilii Bożego Narodzenia o Narodzeniu Pańskim. Zastanawiam się i myślę o moim świadectwie i zacznę od roku 2010 – pojechałam wtedy na moje pierwsze wspólnotowe rekolekcje w Rewalu, od tej pory moja wiara, moje chrześcijaństwo stało się czynne, a nie bierne.Tak zaczęło się moje życie Hallelu Jahowe. Podczas Echa Słowa czytamy i rozważamy dany fragment, dzielimy się nim w małych grupach i odpowiadamy na zadane pytania dotyczące przeczytanego fragmentu. We wspólnocie są częste zachęty aby czytać Słowo Boże czy czytania z dnia.
    Podczas tegorocznego Wielkiego Postu rozważana była Księga Ezechiela. W diakonii uwielbienia w której służę dzieliliśmy się Słowami które nas dotknęły z tej księgi. Dzięki temu uczę się modlitwy Słowem Bożym, która jest dla mnie nową i odkrywaną formą modlitwy spotkania z Panem. Inicjatywa czytania Księgi Ezechiela, a teraz Izajasza motywuje mnie do codziennego rozważania i czytania Słowa. W codziennym zabieganiu zapracowaniu i dzisiejszym świecie trudno jest o to, toczy się walka duchowa, by znaleźć czas, wyciszyć się. Spotkać się z Jezusem w Jego Słowie.
    Najczęściej modlę się psalmami, mam kilka ulubionych bliskich mi psalmów: Ps.23, 63, 91, 103, 125.

Ania

  • Krótki wstęp tytułem wprowadzenia 🙂 Wielkopostne, wspólne przechodzenie przez księgę Ezechiela zaowocowało w diakonii uwielbienia wirtualnym dzieleniem. Pierwotnym pomysłem była zachęta do indywidualnego rozśpiewywania fragmentów, które nas poruszyły na modlitwie, ale okazało się, że całość akcji poszła zdecydowanie dalej 🙂 Nasze wewnątrzdiakonijne dzielenie (drogą mailową) oczywiście było w pełni dowolne a jego ostateczna forma również przybierała postać bądź echa Słowa, bądź konkretnego cytatu wraz z jego modlitewną interpretacją.
    Od jakiegoś czasu modliłam się do Pana, aby pozwolił mi poznać Jego Słowo i poznać się przez nie. Choć na co dzień byłam wierna w czytaniach z dnia, regularny, codzienny kontakt z Pismem Świętym był z różnych względów dla mnie trudny, przede wszystkim z braku czasu bądź jego niewłaściwej organizacji, ze względu na zniechęcenie przy trudniejszych fragmentach oraz czasami coś, co bym określiła suchością tekstu.
    Rozpoczynając czytanie Ezechiela poczułam się jak małe dziecko, byłam pełna obaw, że nie podołam-gdzie ja w takie rejony, taka księga, symbolika, której nie rozgryzę, nie mam przygotowania teologicznego etc. Szybko okazało się, że Pan przez nasze diakonijne dzielenie odpowie na moją modlitwę i zaprosi mnie do Swojej szkoły Słowa a przez nią do niezwykłego doświadczenia Jego obecności i dialogu z Nim samym! A to wszystko za sprawą moich Sióstr i Braci! Moja trudności jedna za drugą zaczynały się rozwiązywać.
    1. Kwestia czasu – okazało się, że przechodzenie przez dany fragment wspólnie, maile spływające w trakcie dnia od poszczególnych osób – to wszytko było czynnikiem mobilizującym do zanurzenia się w dany fragment, pomimo porannej senności czy wieczornego zmęczenia.
    2. Trudność w interpretacji – dzięki szczeremu, wręcz intymnemu „rozmadlaniu” wybranych fragmentów przez niektóre osoby Pan pokazał mi nie tylko jak można odczytywać dany tekst, ale także w jaki sposób nim się modlić. I choć w mojej osobistej modlitwie opartej na Słowie mam wrażenie raczkowania to jednocześnie zauważam postępy 🙂
    3. Słowo stało się żywe! Nie wiem jak, kiedy, w jakich okolicznościach, ale stało się. Codzienne czytanie Ezechiela, ale po niedługim czasie, niejako przy okazji, innych fragmentów zaczęło napełniać mnie radością, pokojem, czasami ekscytacją – np.budząc się z myślą „Ciekawe co mi dzisiaj powiesz Panie?” 🙂 Nawet, gdy w ciągu dnia spływały już nasze dzieleniowe maile nie otwierałam ich dopóki sama nie skonfrontowałam się z danym rozdziałem, co by się nie sugerować i faktycznie wsłuchać się w dany tekst, przemodlić go, wyłapać fragmenty w szczególny sposób rezonujące we mnie. Niezwykłą łaską było doświadczenie wyciągania fragmentów tekstu, które potem okazywały się być tymi samymi w moich nieodczytanych mailach, ale także odkrywania wśród dzieleniowych linijek ze Słowem od moich Sióstr i Braci tych, obok których przeszłam początkowo obojętnie. To było dla mnie jak uśmiech od Pana Boga, działanie z Ducha pokrzepiające mnie i dodające odwagi, powiedzenie mi prosto do serca – to jest dobre! Były też momenty zniechęcenia, powracające myśli typu „nie dam rady” – wtedy z pomocą przychodziły np. czytania z dnia, jak się okazało tak często skorelowane z tym co wyczytane było w Ezechielu na dany dzień, komentarz do czytań, bądź dodatkowe Słowo, komentarz dodany przez kogoś w diakonii.
    Na zakończenie – wielokrotnie powracały do mnie w myślach słowa wypowiedziane kiedyś przez bpa Andrzeja Siemieniewskiego, że Biblia jest dla każdego a wchodzenie w Słowo Boże można przyrównać do wchodzenia do rzeki – można w niej brodzić przy brzegu, bądź być zanurzonym po kolana, bądź po pas, bądź na głębinie. Ale niezależnie od stopnia zanurzenia doświadczamy obmycia wodą, na swoją miarę.
    Teraz tylko pragnę głębszego zanurzenia 🙂 Chwała Panu!
    ps. Nie było by tego świadectwa, gdyby nie idący za tchnieniem Ducha członkowie mojej diakonii, którzy byli inspiratorami (Ania O.- dziękuję!), propagatorami i aktywnymi uczestnikami naszego mailowego dzielenia! Dziękuję Wam Kochani! I dziękuję Ci Madziu P. za to, że kontynuujemy!

Kasia

16 maja

  • SŁODKIE JAK MIÓD
    Od chyba zawsze byłam w sprawach Bożych niecierpliwa. Gdy o coś prosiłam Boga chciałam, aby to stało się już, teraz. Przecież prosiłam o dobre rzeczy, a nie złe. Jednak one nie były wysłuchiwane. Twierdziłam wtedy, że one nie są potrzebne, bo prośba nie została wysłuchana albo intencja nie była właściwa. Natomiast po jakimś czasie okazywało się, że prośba został wysłuchana. Działo się tak parę razy, ale czy to nauczyło mnie cierpliwie czekać, trwać przy Jezusie i Mu ufać? Niestety nie.
    Aż pięć miesięcy temu otrzymałam wielkie pragnienie przeczytania całego Pisma św. Takie pragnienia już miałam, ale każda próba kończyła się szybko. Nawet znalazłam aplikacje na telefon, aby Biblię przeczytać w 90 dni. Też rok temu próbowałam. Po paru dniach zakończyłam. Natomiast w grudniu to pragnienie było bardzo mocne i wiedziałam, że nie mogę zrezygnować. Były też myśl, że nie dam rady, zaniedbam swoje obowiązki, nie będę miała czasu dla rodziny itd. To mnie nie powstrzymało. Zaczęłam czytać, a we mnie to czytanie Słowa sprawiało, że stało się Ono takie bliskie.
    Skończyłam czytać. Miesiąc później dowiedziałam się, że we wspólnocie będziemy przez cały Wielki Post, każdy indywidualnie w domu, czytać księgę Ezechiela. Pierwsza moja myśl była super, ale dlaczego taka księga. Ona jest dla mnie za trudna do zrozumienia. Czytałam ją niedawno. Odsunęłam te myśli i zaczęłam codziennie czytać. Czytałam bez komentarzy, tylko Słowo, które napełniało mnie słodyczą tak cudowną, że żadne czekoladki jej nie dorównują. Były też chwile ciężkie, a nawet takie, że chciałam to rzucić. Wtedy przypomniałam sobie o mojej cierpliwości i działaniu Boga. To mnie wzmacniało.
    Czytając każdego dnia uczyłam się TRWANIA PRZY JEZUSIE.
    A jakie widzę owoce codziennego czytania Słowa Bożego? Szukania chwil, aby czytać, nawet rezygnując z przyjemności, które jeszcze parę miesięcy temu były dla mnie ważniejsze, niż zasiadanie z Pismem św. W moim sercu jest pokój, a Bożej obecności coraz częściej doświadczam, także we wspólnocie.

Agnieszka

  • Kiedy myślę o moim życiu wiary, stwierdzić muszę, że nie znam Boga, który milczy. A to dlatego, iż od samego początku przylgnięcia do Pana, z ogromną miłością przylgnęłam też do Jego Słowa, z wiarą, że kiedy po Nie sięgam, przemawia do mnie Wszechmogący. ZAWSZE. Nie mam wątpliwości, że jest ono żywe, że robi w mej duszy, co Bóg chce, zarówno wtedy, kiedy niczego nie rozumiem, nic mnie nie porusza, jak i wtedy, gdy wydaje mi się, że rozumiem, kiedy dotyka mnie Ono osobiście.
    Podobnie było podczas czytania Księgi Ezechiela. Słowo rozpoczęło we mnie swoje dzieło. Zupełnie się Mu poddałam, pragnąc by dokonywało się, co Bóg zaplanował, pomyślnie spełniło w moim życiu swoje posłannictwo, aby spokojnie mogło wrócić do Tego, który je wypowiedział 😉 (por Iz 55, 10-11)
    Ten czas, obok tego, co zadziało się w mojej izdebce, zrodził przepiękną rzeczywistość. W Diakonii Uwielbienia przez cały okres Wielkiego Postu miało miejsce tzw. Wirtualne Echo Słowa. Zaczęliśmy wspólnie modlić się każdym rozdziałem i wysyłać do siebie drogą mailową fragmenty, przez które Bóg do nas szczególnie przemiał. Słowa, którymi dzieliliśmy się między sobą dużo bardziej zapadały w serce i wracają raz po raz do teraz. Bardzo budowała i mobilizowała mnie gorliwość innych, pokora i szczerość przesyłanych słów osobistej modlitwy na podstawie konkretnych wersetów.
    To czas, który kolejny raz przekonywał mnie, że Bóg pragnie działać we wspólnocie, w Kościele. Otóż ktoś ma przekonanie, żeby wspólnie czytać Słowo, ktoś, żeby się nim dzielić mailowo, ktoś żeby dokładać Słowa z innych ksiąg Biblii, dwa ktosie tworzą pieśń do słów, którymi się dzieliliśmy. Wydarzyło się COŚ wyjątkowego… Coś co we wspólnocie pokazało mi, że jedność i robienie czegoś w jednym duchu, w jednym czasie, pozwala zasmakować owoców, których nie będzie mi dane spróbować, gdy to samo będę czynić indywidualnie. I bardzo jestem ciekawa, co przyniesie przyszłość, jak Bóg poprowadzi nas w zagłębianiu się w Jego Słowo, gdy da łaskę, że przystaniemy brodzić w Nim po kostki, ale zanurzymy się coraz mocniej.
    Chwała Tobie Słowo Boże!

Magda

15 maja

  • Na czas Wielkiego Postu padła we wspólnocie propozycja czytania i rozważania Księgi Ezechiela rozdział po rozdziale. Nie było to łatwe czytanie, już na początku mówiłam do męża, że ta księga to jazda bez trzymanki i że trudno ją zrozumieć. A jednak Duch Święty ożywiał Słowo i pracowało ono w nas przez cały Post. Te rozdziały, które wydawały się tak trudne ukazywały nam jakieś osobiste obszary do pokuty, Bóg mówił do nas w tym Słowie. Szczególne znaczenie miało dla mnie również wspólne dzielenie się codziennymi fragmentami Księgi Ezechiela na mailach diakonii uwielbienia. Dzięki temu miałam poczucie wspólnoty i jedności z diakonią, a jedncześnie fragmenty wysyłane przez innych pomagały mi w modlitwie, zachęcały, inspirowały, pokazywały kierunek. Muszę przyznać, że również motywowały, żeby sobie nie odpuszczać i trwać w Słowie dzień po dniu.
    Przez cały Post chodziło za mną pytanie: jak spotkać żywego Jezusa? Jak żyć z Nim, Zmartwychwstałym, na co dzień? Wierzę, że On jest w swoim Słowie, a Słowo Pana ożywia duszę i jest Życiem.

Asia

14 maja

  • Kochani, po pierwsze dziękuję za propozycję czytania Księgi Ezechiela w tegorocznym poście i w ogóle za wspólne czytanie proponowanych ksiąg Pisma św. Nie udało mi się czytać komentarzy, więc może będę powtarzać coś, co zostało już powiedziane. Ezechiela czytałam nie po raz pierwszy, ale po raz pierwszy zobaczyłam wołanie proroka do dzisiejszego świata, do dzisiejszego Kościoła, do dzisiejszego człowieka. To tak jakby Ezechiel był współczesnym prorokiem, a jego wołanie aktualne teraz. Bardzo mnie poruszało PADANIE NA TWARZ przed Panem – w dobie równości i zrównywania wszystkiego i wszystkich – i to, że Pan działa w trosce o Swoje Imię.
    Bóg wzywa do napominania, ostrzegania i odpowiedzialności za grzechy cudze – Ez 3,16-21 i Ez 33,1-16. Mocne!
    Ileż razy Bóg mówi o jawnym buncie swoich ludzi. Kościół potrzebuje oczyszczenia z niewiary we Wszechmogącego i Wszechobecnego Boga- Ez 8,12. Zastanawiam się nad kondycją obecnego Kościoła i przyczyną jego słabości w kontekście Ez 44,4-8. Poruszające jest oczywiście wezwanie do Pasterzy Kościoła
    Ezechiel opowiada o mieczu karzącym – dla mnie bardzo znaczące jest stwierdzenie: „musi to nastąpić, bo wzgardziłeś rózgą” Ez 21,18. Człowiek tak często nie przyjmuje prostego napomnienia – zwykłej rózgi, więc musi przyjść ostry miecz, tylko po co na niego czekać, nie można wcześniej się zreflektować? To jest moje pytanie do samej siebie, ale też do moich dzieci, do nas, którzy nie odczytujemy, nie słyszymy Bożego wołania do nawrócenia, do zmiany myślenia w konkretach oraz do ludzi ze świata. Ez 24,13-14, Ez 18,23, Ez 33,11, Ez 33,31-32.
    Korzeniem wszelkiego zła jest pycha, którą Bóg uniża, ale też i „obfitość chleba i beztroski spokój” (zatracenie czujności, do której wzywa Jezus) – Ez 16,49, Ez 35,13, Ez 29,3d i 9
    Czy dzisiaj całe narody nie odchodzą od Boga poprzez bezbożne prawo, które ustanawiają? W ten sposób wchodzą w pakt ze złym duchem i jego wojskiem. W tym kontekście odczytuję Ez 38,22-23
    Ostatni, najpiękniejszy rozdział księgi, pełen nadziei na Boże Miłosierdzie, niewiędnącą nigdy, tchnącą życiem Łaskę Pana mającą źródło właśnie w Kościele – balsam dla duszy. I ostatnie słowa księgi: „A nazwa miasta będzie odtąd brzmieć: Pan tam jest” – esencja Nieba. Amen. Przyjdź Panie Jezu!

Jowita

13 maja

  • Codzienne czytanie Księgi Ezechiela było dla mnie wyzwaniem. Treść Księgi była dla mnie trudna, czasami tylko czytałam rozdział i nie miałam zapału by go w jakiś sposób rozważyć. Po pewnym czasie zaczęłam skupiać się na najprostszych słowach, najczęściej występujących takich jak: „Tak mówi Pan Bóg:”; „Pan skierował do mnie te słowa: Synu człowieczy….” Lektura wskazanych fragmentów przekonywała mnie o stałej obecności wszechmocnego Boga w życiu człowieka, w moim życiu. Niezależnie od moich wyborów i rozterek ON JEST i nic przed nim się nie ukryje. Jego obecność, moc i władza nie ma przerażać, ale daje poczucie bezpieczeństwa.

Marta

  • Dla mnie był to czas codziennego stawania w Obecności Pana… radości z obserwacji jak Pan działa w sercu moim oraz Sióstr i Braci. Mogłem przeżywać jak On porusza Członkami Swego Ciała, jak bardzo jest w nas Żywy i że wielu z nas daje z siebie tworzyć Panu Jedno Ciało. Pan nie pozostawił bez nagrody tego wysiłku, przygotował moją duszę na potężną radość Wielkanocną.
    Dziękuję Wszystkim Wam Siostry i Bracia, którzyśmy razem dali Duchowi Świętemu z siebie czynić jedno serce, jedną duszę, jedną wiarę w Jednym Ojcu.

Rafał

Poprzedni artykułRzeczy Pierwsze – spotkanie 11
Następny artykułSpotkanie modlitewne – „kto tych słów moich słucha i wypełnia” – Pokora